Naturalna ciąza, poród oraz wychowanie dziecka

NATURALNA CIĄŻA

PORÓD, ORAZ WYCHOWYWANIE DZIECKA

Autorka: Laili

Tłumaczył Aleksander Kwiatkowski

POCZĘCIE

Poczęcie (zapłodnienie) oraz wynikające z tego doświadczenia (przejścia) otwierają magiczne drzwi w świat dziecka, a dla mnie jako matki realia już nigdy nie będą takie same. Ciąża oraz wychowywanie dziecka (opieka) to zadziwiający okres naszego życia. Poczęcie istoty ludzkiej w sobie, ożywia zmysły, wzmaga emocje. Poród, kształtowanie życia, samopoświęcenie. To czas połączenia z naszą intuicją oraz dynamiką życia.

Od każdego twórcy wymagana jest ostrożność odpowiedzialność, ale w dzisiejszym świecie doświadczamy tak mnóstwo niepewności. Odnosi się to szczególnie do tych, którzy próbują tego na surowej, wegańskiej lub frutariańskiej diecie, a również do tych, którzy preferują poród domowy. Jest mało informacji związanej z surową dietą a ciążą wraz z okresem karmienia piersią. Ogólnie wydaje się, że zwykli lekarze odrzucają ją motywując to jako niedostatecznie, niepełne pożywne. Może to być prawdą dla każdej niezbalansowanej i nieurozmaiconej diety. Jako witarianie jesteśmy mniejszością, mniejszością nierozpieszczaną przez główny nurt społeczeństwa. Czasami może być to uciążliwe. Różnie dla każdego z nas, tak i ja nie mogę przypisywać sobie, że znam odpowiedź na wszystkie pytania. Powyższy styl życia wybrany został zgodnie z moim przekonaniem. Wymaga rzeczywistego spojrzenia na społeczeństwo z mojego punktu widzenia i kontynuowania badania nad ww. kwestią. Moje wewnętrzne przekonanie trochę zniechęca mnie do otaczającego głównego nurtu (społeczeństwa), ale z drugiej strony nie odrzucam go.

DIETA

Kiedy miałam 20 lat pozwoliłam sobie na początkową rezygnację z rafinowanych oraz termicznie zniszczonych pokarmów ufając Matce Ziemi. Oh, co za piękna prawda! Odkryć tak niebiańskie smaki, stare smaki zanikły gdy moje kubki smakowe odzyskały swoją wrażliwość. Przeszłam z wegetarianizmu na surową żywność bez okresu przejściowego. Mój ustrój domagał się oczyszczenia. Zrobiłam jedynie kilka dwu-, trzydniowych głodówek.

CIĄŻA

Po roku na surowym pokarmie odkryłam, że jestem w ciąży. Był to dla mnie komfort wiedząc, że zaleczyłam do pewnego stopnia ciało, ciało które stał się również siedzibą dla naszego dziecka. Poprzednio byłam raz ciężarną na słabej termicznie zniszczonej diecie, przez wiele tygodni przechodziłam nudności, wymioty, wszystko skończyło się poronieniem. Tym razem wcale nie wymiotowałam, czasami czułam nudności podczas pierwszych kilku miesięcy. Tęskniłam za gotowanym pokarmem, szczególnie za chlebem. Z dużym poparciem ze strony mojego partnera oraz mocnym postanowieniem nie było trudno wyrzec się ww. smaków. Robiliśmy chleby z podkiełkowanych nasion, sery z kiełkami nawet surową pizzę! Ser z nasionami dyni jest wyśmienity, dużo minerałów włącznie z cynkiem dla rosnącego w łonie dziecka. Podróżowaliśmy przez kilka tygodni. Po powrocie do domu pozwoliliśmy sobie na odrobinę parowanych i gotowanych warzyw. Okazjonalnie piłam kozi jogurt lub zapiekany chleb z podkiełkowanego ziarna posmarowanego awokadem (Persea americana). Czułam, że było to dla mnie ważne zarówno emocjonalnie jak i fizycznie, aby odwrócić uwagę od innych zachcianek. Wydawało mi się, że mój ustrój potrzebował czegoś od tego rodzaju pokarmów, albo po prostu nie byłam w stanie jeszcze w pełni zaadoptować się do surowej żywności. Zmuszanie się do jedzenia surowych sałatek każdej nocy było czymś niedopomyślenia; ww. wydawały mi się bardziej ciężkostrawne od parowanych warzyw lub chleba z podkiełkowanego ziarna z zieleniną. Straciłam dużo na wadze podczas tych pierwszych miesięcy ze stresów, podróży, restrykcji w diecie, a może z ubogiego wchłaniania. Przyjaciele, a nawet osoby słabo znające mnie przejęły się. Wydawało się niemożliwością przybyć na wadze, to był stresujący okres, czytając wszelkiego rodzaju książki o odżywianiu, usilnie starałam się zrobić to dobrze.

Nie mogłam pojąć, dlaczego było tak wiele niepokoju wtedy gdy myślałam, że robiłam wszystko tak dobrze. W krótce odkryłam, że poziom witaminy B12 był za niski. Żelaza również zbyt mało, naturalnie, że to wystawia mnie na zwiększone ryzyko krwotoku poporodowego. Wzięcie odpowiedzialności we własne ręce, jak najdalej od lekarzy, nie pozwolić sobie na zdjęcie tego wszystkiego z moich barków. Pomyśleć, że wiedziałam o tym wszystkim, a odrzucić wszystko byłoby nierozsądne i nieodpowiedzialne, natomiast przejmowanie się jest równie złe. Dlaczego inne kobiety mogą jeść rupiecie, gwiżdżą na to i jakoś z tego wychodzą?

Oczywiście co do surowej żywności to było wiele nieporozumień, wprost od serca wiedziałam, że naturalna dieta może dać dziecku najlepszy start, ale nie chciałam robić eksperymentu. Dochodziłam do kresu wytrzymałości. Jeden dzień pobytu w mieście potrzebował dwóch dni na dojście do siebie i mnóstwo snu. To jest jeszcze dodatkowy znak na niedobory witamin z grupy B.

Od samego początku miałam szybki zanik mięśni. Wydaje się, że restrykcyjna dieta podczas ciąży i karmienia piersią wymaga ostrożną (wypośrodkowaną) kombinację, aby sprostać zapotrzebowaniu na białko. Zaczęłam pobierać spirulinę [zawiera nieaktywne analogi B12 zobacz artykuł: Wszystko o witaminie B12, rozdział 21]. Po kilku tygodniach poziomy witaminy B12 [najprawdopodobniej analogów B12] oraz żelaza wzrosły. Spożywałam miso lub tempeh (potrawy oparte na soi) a poza tym nic oprócz okazjonalnej ww. suplementacji witaminą B12.

Nie mówię, że nie byłam zdrowa lecz jedynie dziecko zdaje się pobierało mnóstwo z mego ustroju. Czułam się wspaniale przez większość tego okresu, dobrym wskaźnik na to, że moja dieta nie była zbyt uboga. Ogólnie, miałam mnóstwo energii, dużo chodziłam, prawie codziennie ćwiczyłam jogę. Zajęcia z jogi w czasie ciąży uznałam, że były fantastyczne. Dieta będąca zaledwie jednym z aspektów ciąży, aby był to przepiękny okres w moim życiu. Istotny był odpoczynek oraz odprężenie. Odmawiając tego swemu ustrojowi równało się to odmawianiem tego dziecku. Nauczyłam się jogicznych technik, które zabierały mi zaledwie 15 minut i w pełni mnie wzmacniały.

Z powyższych doświadczeń mogę polecić, aby kobiety nie były zbyt dla siebie twardymi. Mogłabym cieszyć się okresem ciąży jeszcze bardziej, a może nawet przybyć na wadze jeśli bym bardzej słuchała ustrojowych zachcianek. Czuję, że mogło być to możliwe do zrobienia w większości surowym, naturalnym pokarmie, trochę węcej wyobraźni. Korzyści są niedopogardzenia. Jeżeli miałabym to robić jeszcze raz nie wykluczyła bym możliwości okazjonalnej konsumpcji surowych jajek, a prawdopodobnie więcej zbóż nawet brązowy ryż. Wydaje się, że są dwa ekstrema. Główny nurt (społeczeństwa) jest za obfitością białka, natomiast inni za małą ilością białka. Przedkładam ścieżkę pośrednią. W tak decydującym okresie jak ww. zmuszanie się do rygorystycznej diety może być szkodliwe, nie ma znaczenia jak idealne się to wszystko wydaje. Zdrowy umysł jest niezbędny dla zdrowego ciała. Uciekanie, zawężanie horyzontów myślowych z pewnością może jedynie zamknąć nasze oczy na całą prawdę.

PORÓD

Poród w domu. Nie wahajmy się z tym! Polecam go z całego serca. Przebywanie w wygodnym, intymnym miejscu może być kluczem do utrzymania własnej wewnętrznej mocy, to jest najważniejsze. Łatwo wtedy zgrać wszystko z własnymi rytmami, bez stresu, bez nakazów. Medykamenty blokują wydzielanie endomorfin (naturalnych związki zmniejszających ból) oraz biorą na siebie naszą ustrojową kontrolę. Poród może być pięknym przeżyciem pełnym natchnienia dla wszystkich obecnych osób, włącznie z noworodkiem. Zdrowie i domowy poród idą ręka w rękę. Ważna jest dieta i styl życia, aby mieć poczucie pewności, łagodny poród, poród bez powikłań. Doskonałe zdrowie nie jest decydujące. Wszystkie kobiety mogą to zrobić, ale należy uwzględnić również zdrowie.

Poród Shenteh był dla nas magicznym doświadczeniem w Kurundzie, w lesie tropikalnym (Australia). Poród zaczął się o świcie wraz ze śpiewem ptaków. Otaczała nas bardzo uspakajająca atmosfera (energia.) Czas zatrzymał się. Byłam zaciekawiona kiedy ww. endomorfiny zadziałają. Rzeczywiście, zadziałały czułam się w euforii, ale uzmysłowiłam to sobie dopiero po tym wszystkim. Ból to był mój świat.

Mój partner Kevin, położna Marianne oraz asystująca Barbara miały pełną kontrolę. Gorące ręczniki na lędźwiach i brzuchu były błogosławieństwem wspierającym na równi z ramionami Kevina. Mieliśmy nadzieję na poród pod wodą, ale nie było już na to czasu, aby napełniać basen wodą. Poród odbył się trzy tygodnie przed spodziewanym terminem. Poszedł gładko lecz skłamała bym mówiąc, że nie obeszło się bez bólów. Radość oraz ekscytacja stworzyły równowagę. Również moja determinacja, aby urodzić dziecko zogniskowały się. To pomaga znieść ból i na wskroś zapoznać się z cudem narodzin, przybliżać się do końcowego finału! Opór wywołuje u większości ludzi napięcie powodujące zwiększone bóle. Słyszałam, że braki witamin z grupy B zmniejszają tolerancją na ból.

Shenteh urodziła się w ramionach własnego ojca, potem została podana mnie. Jeszcze drżałam z wyczerpania, skoncentrowana w dalszym ciągu na wypieraniu łożyska, ojciec wtedy składał pocałunek Shenteh, to ją natychmiast uspokoiło. Pępowina została odcięta wtedy gdy przestała pulsować, a łożysko odeszło 20 minut później. Shenteh została położona na moich piersiach. Spoglądaliśmy na jej najpiękniejszą twarz, zbyt piękną, aby uwierzyć od pierwszego wejrzenia. Straciłam dużo krwi i osłabłam. Podnoszenie się wywoływało ciemne plamy w oczach. Sok kokosowy pomógł odnowić utracone płyny, ale wstając następnego dnia miałam nadal zawroty głowy, odpoczywałam cały tydzień. Był to błogi tydzień z uspokajającą aurą Shenteh. Była zdrowa, różowa i bardzo żwawa od samego początku.

Poród w domu mógłby być częściowym krokiem w kierunku duchowego wzmocnienia kobiety. Kobiety mają szansę pobudzić energię w nich drzemiącą, która powoduje cuda, kontroluje oraz daje pocieszenie z porodu. Myślę, że niedoceniamy świadomości nowonarodzonego dziecka. Cudownie powitać noworodka poprzez zapewnie dziecku spokojnej przestrzeni, przestrzeni bez najmniejszych stresów.

WYCHOWYWANIE DZIECKA

Wydaje się, że wychowywanie dziecka wymaga zarówno wrażliwości jak i zaradności. W większości wszystko to perfekcyjnie na siebie zachodzi, podążając za tym uczymy się od siebie nawzajem. Mieliśmy plany co do wychowywania Shenteh, jedynie patrzeć, uczyć i pozwalać jej porozumiewać się z nami na jej własny sposób.

POKARM?

Ssanie z piersi zawsze było dla Shenteh podstawowym źródłem pożywienia. Miała sposobność obserwować nas jedzących, a kiedy jej świadomość rosła, rozpoczęło się zainteresowanie kolorowymi owocami. W wieku sześciu miesięcy chciała ich zakosztować, a my byliśmy jej drogowskazem, drogowskazem w odkrywaniu nowych smaków. Oczywistym było, że Jaca (Artocarpus heterophylus) oraz arbuz uwodziły jej kubki smakowe. Zdaliśmy się na jej naturalny instynkt. Ostatecznie doszliśmy do czegoś! Po prostu pokarmem, którego nie mogła przeżuć nie była zainteresowana.

Kiedy zaczął się jej dalszy rozwój apetytu dostawała awokado lub banana, a czasami posilała się mleczkiem ze zmielonych moczonych migdałów wraz z owocową papką. Następnie, mając ok. 10 miesięcy nadeszła dla niej fascynacja zieleniną i karłowatymi pomidorami. Siadaliśmy w ogrodzie jedząc awokado oraz czereśnie, żułam dla niej zieleninę. To częściowo natrawienie ułatwiało jej trawienie i wchłanianie. Okres ząbkowania wymagał zauważalnego, zwiększonego zapotrzebowania na żelazo. Obecnie jest w wieku 21 miesięcy ma już większość zębów. Jada z nami, chce jeść to co my. Uwielbia kokos (szczególnie miąższ), owoce, sosy z nasion, warzywa oraz świeżą zieleninę, morskie glony, smakołyk ? kulki kokosowo-daktylowe, moczone orzechy i nasiona, czasami parowane warzywa, a obecnie podkiełkowane nasiona zbóż.

Stwierdziliśmy, że dając jej wolny wybór preferuje orzechy lub gotowane warzywa, ale szybko traci zainteresowanie gdy nie są jak należy. Chowanie ww. pokarmów przed nią wywołuje tylko powiększenie pożądania. Sól wydaje się, że działa na nią nadpobudliwie. Mleko z piersi to jednak jej faworyt! Zdrowie Shenteh jest niezaprzeczalne. Skóra na niej lśni, przybywa stopniowo na wadze , bez nadmiarów tłuszczu, jest silna, pełna energii i bardzo żwawa.

KONTAKT

Ciepło naszego ciała, nasze bicia serc oraz zapewnienie bezpieczeństwa daje dzieciom zadowolenie oraz zaufanie do otoczenia. Shenteh zawsze spała z nami, trzymaliśmy ją w ramionach prawie bez przerwy, we śnie i na jawie, szczególnie w pierwszych sześciu miesiącach. Wydaje się, że to pomogło jej rozwijać niezależność i pewność siebie.

TRENING TOALETOWY?

Pieluchy mogą być przydatne, lecz wkładaliśmy je na Shenteh kiedy to jest niezbędne, w większości na noc. Pieluszki umożliwiają swobodny ruch nóg dziecka, ale uniemożliwiają wczesne stadia raczkowania. To dało jej również cielesną świadomość. Kucaliśmy Sheneth w ogrodzie począwszy od wieku 3-4 miesiący, wtedy gdy sądziliśmy, że mogła mieć zapotrzebowanie na siusiu, zazwyczaj przypadało to ok. pięciu minut po posiłku. Wkrótce ww. zachęcało do ruchów jelit stając się codziennością t.j. każdego ranka po spacerze i później w ciągu dnia. Shenteh również nie lubiła robić tego w pieluszki, tak samo jak my nie lubiliśmy prać ww. pieluszek. Nadal robi tak, lecz jest bardziej świadoma tego co robi i może kucać sama bez pomocy, albo idzie do nocnika. Okazjonalnie ciągle siusia na podłogę kiedy już musi, lecz nie karcimy jej za to, zachęcamy ją jedynie do pójścia w inne miejsce. Myślę, że karcenie mogło by być dla niej szkodliwe i powodować pewnego rodzaju zahamowania. Rdzenni Australijczycy mają to samo podejście. Obecnie, Shenteh więcej rozmawia, zazwyczaj mówi mi kiedy chce się jej siusiu.

ZACHOWANIE

Większość zachowań Shenteh jest lustrzanym odbiciem naszego zachowania, imitacja. Wydaje się, że w ten sposób uczy się większości swoich działań i manier. Często nie uświadamiamy sobie tego w porę. Dlatego jeżeli wymagamy od niej, aby była grzeczna, rozumna i cierpliwa sami musimy tacy być, oraz mieć swiadomość tego kiedy uczymy ją złego zachowania lub brzydkich odzywek. Odpowiadając ciągle ?nie? lub złoszcząc się: to sposób na uczenie jej tego samego. Wiele mnie to kosztuje zanim opanuję się lub upłynie pewien czas zanim zdam sobie sprawę, że sama zachowuję się źle. Daliśmy Shenteh dużo swobody, aby brała odpowiedzialność za własne czyny. Jest ?naukowcem? badającym swoje otoczenie. Jeżeli chce się oddalić nie ścigamy jej chyba, że jest to zbyt niebezpieczne. Zazwyczaj po tym będzie bardziej świadoma, będzie wiedziała, że oddaliła się zbyt daleko lub poszła w nieznaną okolicę, wtedy wraca sama. Mówienie jej cały czas co ma robić itd. grozi rebelią. Chce wiedzieć jak się dopasować, a my staramy się to respektować poprzez wytłumaczenie jej co jest i co nie jest przez nas do zaakceptowania. Obecnie jest tak bardzo rozumiejąca, więc często objaśniamy, a potem dajemy jej alternatywę. Wspólnie nad tym pracujemy. Oczywiście, czasami doprowadza nas do rozterki lecz używamy tego, aby się sobie przyjrzeć i zazwyczaj spostrzegając jej niewinność. Dla niej, więcej niż cokolwiek innego to potrzeba wiedzy, jesteśmy do jej dyspozycji wspierając ją w odkrywaniu świata. Nie zawsze udaje nam się ukryć nasze emocje i odzywki. Chce nam dać do zrozumienia, dla kogo istniejemy, uczy się wiele co jest, a co nie jest możliwe do zakceptowania właśnie w ten sposób. Uczy się poprzez grę. Nie obdarowywujemy jej stosami zabawek ponieważ to czego w większości chce to robić to co my. Muzyka będąca wielką częścią jej życia (od poczęcia). Gra na bębnach, grzechotkach, harmonijce i wielu innych instrumentach. Śpiewanie, tańczenie, wspinanie oraz woda są również jej pasją. Często spędzamy czas wraz z nią w ogrodzie podczas zasiewów i podlewania.

Ogólnie, naszą rolą jest czysta miłość; czasem zapomnieć o naszych własnych zachciankach, widzieć jakość życia jaką ona przynosi; przewodzić w jej przygodzie, zabawie i odkrywaniu. Prosty świat dziecka bez osądów, czasu lub przymyśleń jest bardziej pouczający dla nas niż jakiekolwiek słowa z natchnionych ksiąg. Jest tym z czym my wchodziliśmy w rzeczywistość, jesteśmy w stanie rzeczywiście zauważyć piękno tych rzeczy, rzeczy które będą zachwycać i stymulować nas duchowo.

ODPORNOŚĆ

Na diecie naturalnej, bogatej w świeże, surowe owoce, warzywa, zieleninę, orzechy oraz nasiona, z optymalną ilością witamin i minerałów do przyswojenia budującą odporność immunologiczną. Obfitość enzymów zabezpiecza trzustkę przed nadmiernym wydzielaniem. Trzustka jest ważną częścią układu wydzielania wewnętrznego, który jest esencją naszej odporności immunologicznej.

Witamina C we wszystkich owocach wzmacnia system immunologiczny. Trucizny w naszej komercyjnej zachodniej diecie gromadzą się w naszym ustroju, przezwyciężając naszą odporność imunologiczną. Nadmiary śluzu tworzą siedlisko dla chorób. Napięcia spowalniają aktywność gruczołów i negatywnie oddziaływują na nasz cały układ wydzielania wewnętrznego. Oczywistym jest, że naturalna dieta, dieta surowej żywności oraz styl życia są w stanie uchronić nas od wielu schorzeń.

SZCZEPIENIA?

Przebadaliśmy tą sprawę dość gruntownie widząc efekty szkodliwe oraz protekcję. Ukrywane fakty wskazują, że większość szczepionek nie sprawdziło się, wiele z nich wytwarza szkodliwe efekty uboczne. Nowoczesna medycyna ma swoje miejsce, przydatna wtedy gdy jest użyta z ostrożnością, t.j. wtedy kiedy czujemy, że jest to konieczne. Zdrowe profilaktyczne oraz naturalne środki pozwalają naszemu ustrojowi na samowzmocnienie się i zwalczanie ewentualnej choroby.

KARMIENIE PIERSIĄ?

Jakim magicznym pokarmem jest mleko z piersi! Zawiera wszystkie niezbędne elementy odżywcze dla dziecka. Będąc krwią życia dla tego małego stworzonka, właściwie to prezent. Patrząc na jej błogość, na poczucie bezpieczeństwa od tego ?kochanka-sutka?, to jest przepiękny romans. Gurgle; gurgle. Spokój i satysfakcja w jej oczach. Za to jestem pełna podziękowań. Będąc w stanie dać jej ten spokój w czasach bólu i stresu to jest jak błogosławieństwo. Jest to bardzo głębokie doświadczenie i może być czasami wymagające (myślałam: będę miała z powrotem moje ciało po porodzie!). Czasami z tego powodu narasta frustracja. Ewentualnie frustracja może być początkiem stopniowego procesu zanikania mleka. Na początku wszystko było nowe dla nas, obie miałyśmy czego się uczyć. Chociaż w przypadku Shenteh zdawało się, że już wszystko od początku wiedziała, ułatwiając mi to.

KOLKA?

Jednego dnia zabraliśmy Shenteh do miasta, okazało się to początkiem naszych problemów. Dostała kolki, co wskazuje na zestresowanie. Próbowałam zabierać piersi od niej kiedy miała wiatry, aby nie przekarmić to zakończyło się kilkoma zarwanymi dniami. Moje piersi prawie wyschły ze stresów i braku snu (z jednym płaczącym dzieckiem). Nauczyłam się ufać Shenteh, wiedziałam kiedy potrzebowała piersi. Karmienie piersią jest pracą w pełnym wymiarze godzin (na pełen etat). Musiałam spełnić wiele jej życzeń, oddać się temu. Zapewnienie dużej ilości mleka wiązało się z dużą ilością snu, wzrost hormonów stymulujących produkcję mleka zachodzi podczas głębokiego snu. Łatwiej jest spojrzeć na to wszystko z pozytywnej strony: dobrze nakarmione, szczęśliwe dziecko.

DIETA? POKARM?

Im więcej wyssała, tym więcej jadłam. To jest jak benzyna pobierana i przepalana przez auto, tak i ja. Głód chwytał mnie dookoła szyi i wydawało się , że szepcze coś mi szepcze: ?jedz bo pożałujesz?. Produkcja mleka spala kalorie. Witaminy z grupy B wzmacniają. Jadałam czasami jogurt kozi, chleb z podkiełkowanego ziarna, nasienne sosy, kelp (brunatnice) ryż, pyłek pszczeli oraz okazjonalnie spirulinę (algi). Zadawałam sobie pytanie czy, aby nabiał jest dobrym źródłem pokarmu. Gdy zjadłam ww. zbyt dużo Shenteh i ja oboje dostawaliśmy kataru. Z tego powodu przestałam to spożywać jedynie obecnie ponownie trochę zaczęłam. Mała ilość wydaje się OK, i to całe moje pragnienie. Pewne pokarmy, takie jak: skórki migdałowe, durian (Durio zibethinus) szkodził jej kiedy była mała, po wyeliminowaniu prawie wszystkiego z mojej diety za wyjątkiem papai (melonowca) zdałam sobie sprawę z ważności odżywiania. Stwierdziłam, że mój ustrój ma swoją własną, wrodzoną inteligencję kiedy tylko da mu się na to szansę. Jego wymagania podczas ciąży oraz karmienia piersią były nadwyraz specificzne. Sam się bilansował pokarmem kwaśnym i zasadowym, przez co często podjadałam. Jeść co zapragniesz, to utrzymywało równowagę. Białko i zboża stały się koniecznością, a dobra kombinacja pomagała w trawieniu stąd podniosła moją żywotność. ?Zdrowa kobieta po urodzeniu powinna nagromadzić pewnych zapasów tłuszczu dla celów energetycznych ? uświadomiłam sobię tą prawdę od razu gdy zaczęłam karmić. Nie odzyskałam mojej pełnej energii czy wytrzymałości, aż doszłam do właściwej wagi ok. 10 miesięcy później.

NATURALNY ZANIK (MLEKA)?

Przestać karmić kiedy dziecko straci zainteresowanie ? ha! Niepodobna, lub gdy matka oszaleje! Jeszcze nie doświadczyłam zaniku zainteresowania ssaniem, ale Shenteh stopniowo ssie mniej, szczególnie w ciągu dnia. Zawsze spała ze mną i ciągle ssie przed snem trochę więcej. Jeszcze nie jestem pewna czy będziemy jej dawać kozie mleko. Zamiana mleka z piersi na kozie mleko brzmi obco, ale może to będzie to coś czego potrzebuje. Mogłabym zakwasić je trochę i dawać jej okazjonalnie. Chcę jej dać mleka orzechowego i świeżego mleka kokosowego. Mleko sojowe jako alternatywa do karmienia piersią to bardzo silny pokarm, ale ma braki pożywek. Komercyjna odmiana mleka sojowego zawiera oleje, traktowana jest wysoką temperaturą itd. Słyszałam o przypadkach, że soja powoduje utratę wagi i problemy trawienne. Dodawana do niego sól powoduje nadpobudliwość. Artykuły przetworzone i rafinowane z obfitością dodatków, które kiedyś karmiły prawie codziennie mój ustrój teraz jedynie zaburzały moją równowagę. Często byłam podekscytowana, w depresji, letargu nawet od zawartych w nich związków stumulujących, ale to był mój nawyk. Zastanawiam się, jak ww. związki oddziaływują na płód oraz dziecko karmione mlekiem matki. Czuję się bardziej skupiona, nieograniczana w moim stosunku do świata jedząc naturalne, surowe pokarmy. Tego rodzaju odczucie jest już dobrze znane Shenteh, a wszystko czego chcę to dalszej pielęgnacji. Widzę, że większość mojej nauki była dla niej. Wiele pierwotnych szczepów ludzi pierwotnych żyje latami w zdrowiu, bez chorób. Rafinowana żywność nie jest częścią ich diety, ani sztuczne dodatki. A więc zdaje się, że to czego nie jemy jest tak samo ważne jak to co jemy. Zdrowie Shenteh jest dla mnie najważniejsze. Rozszerza moją fizyczną domenę. Aspekt socjalny i emocjonalny są również jednakowo potrzebne i współzależne. Jest to bodźcem dla mnie, aby pozwalać jej na większą swobodę w jej życiu. Nie chcę, aby czuła się jak ?przybysz z kosmosu? w dzisiejszym społeczeństwie. Z bagażem niemal, że pełnej surowej diety, zdaję sobie sprawę, że kiedy nadejdzie czas, okazjonalnie Shenteh będzie umiała sprostać ?rupieciastej żywności?. Nie chcemy ustawić jej na rebelię; mamy raczej nadzieję, że będzie czuła się normalnie pośród innych rówieśników w jej otoczeniu. W ten sposób może widzieć szerszy obraz, którego sama jest cząstką, to pozwoli jej na wybranie życiowego kierunku. Jeżeli my, rodzice nadal ją kochający i wspierający, a w zamian za to ona mogła by kontynuować respekt dla naszych myśli i uczuć, dostrzegać jakość naturalnej, surowej, ożywionej żywności. A z moich obserwacji: ludzka natura jest tym co pragnie wiedzieć, a doświadczenie jest zazwyczaj najlepszą drogą (ku temu). Wszyscy odbywamy własną specificzną wędrówkę. Zmieniając naszą dietę, dietę znaną nam od zarania (dziejów) może być wyzywającym doświadczeniem. Wszyscy mamy różniące się potrzeby, aby utrzymać naszą emocjonalną i fizyczną równowagę. W tym momencie dużą odpowiedzialnością jest to, aby być świadomym naszych decyzji i działań. Miłość sama w sobie i nieocenione lekcje (czasami nazywane próbami i błędami), bez osądzania, to wszystko jest ogromnym krokiem naprzód w kierunku zdrowia. Energia życia płynąca z surowej żywności wzbogaciła i połączyła moje wewnętrzne siły życiowe. To pomogło mi w odnajdywaniu tej miłości, która wydaje się być tak ważna, aby podzielić się nią z Shenteh, myślę że otrzymała jej pod dostatkiem.

Nasze dzieci zasługują na to, aby dać im to co najlepsze. Życie pełne wolności jest również dawaniem naszym dzieciom tej wolności, tak aby stała się ich własnością, przepięknym i unikalnym jestestwem. Czasami nie jesteśmy tego pewni. To ma miejsce poprzez okres ciąży i opieki nad dzieckiem. Częścią życia jest to, że możemy nauczyć się akceptować. Może nigdy nie będziemy tego zupełnie pewni lecz odczucia i intuicja są naszymi najlepszymi przewodnikami.

Powyższy artykuł ukazał się w grudniu 1997 roku (latem)

oraz w marcu 1998 roku (jesienią) wydany przez Real News

Więcej informacji: REAL News,

zobacz: http://cairns.cs.jcu.edu.au/~real

lub email: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.

Od tłumacza:

GMO a ciąża (artykuł z 31 Października 2005)

http://www.rense.com/general68/rats.htm

Tłumacząc ten artykuł uświadomiłem sobie, że autorka nie czytała (1997) artykułu o witaminie B12 autorstwa Jacka Norrisa, zwłaszcza w odniesieniu do spiruliny rozdział 23 (Zobacz link do artykułu poniżej); pastylkę z witaminą B12 najlepiej rozpuścić i przefiltrować przez szmatkę, aby uzyskać czysty roztwór tej witaminy, przechowywać w lodówce).

zobacz wszystko o witaminie B12

Kaloryczne niedomagania w okresie ciąży bardzo łatwo uzupełnić poprzez spożywanie moczonych, kiełkowanych orzechów (zmielić w młynku do kawy, następnie zalać niewielką ilością ciepłej wody, wymieszać do konsystencji pasty), polecam artykuł:

Co każdy witarianin powinien wiedzieć o orzechach

Bardzo często zapominanym składnikiem dietetycznym są tłuszcze nienasycone zwłaszcza rzadko spotykane Omega-3 (jednym z najbogatszych źródeł to siemię lniane). Tłuszcze nienasyczone są nietrwałe, po kilku godzinach tlen atmosferyczny rozkłada ww. związki zobacz artykuł:

Delikatność kwasów omega 3, omega 6 i innych kwasów nienasyconych

Najpewniejszym źródłem ww. tłuszczów to świeżo zmielone nasiona siemienia lnianego z innymi nasionami-kiełkami roślin oleistych. Ponad to tłuszcze nienasycone syntetyzowane są jedynie, powtarzam jedynie przez rośliny, zwierzęta nabywają ww. w łańcuchu pokarmowym: konsumenci I stopnia (roślinożercy), konsumenci II itd. mięsożercy.

Co do zawartości minerałów oraz jakości komercyjnych owoców i warzyw zobacz artykuły (linki poniżej):

SPRAWDZANIE JAKOŚCI OWOCÓW I WARZYW

MINERAŁY DLA CIAŁA I UMYSŁU


Additional information